Czy śmierć zamyka się nade mną?

List Młodego Lena Orra Radży Acharija do Rebirtherów, Maj 2001.
Tłumaczył: Piotr Rajski

Czy śmierć zamyka się nade mną? Odpowiedź brzmi - tak! Czy mnie śmierć dostanie tym razem? Odpowiedź brzmi - to zależy ode mnie.

Wczoraj, 5 maja 2001, leciałem z Waszyngtonu do San Francisco - 8 godzin uwięzienia ze śmiertelnymi zjadaczami mięsa. Ja sam nic nie jadłem ani nie piłem. Mimo to byłem w stanie takiej dezorientacji po wylądowaniu w San Francisco, że zajeło mi dwie godziny spacerowania, by poczuć się na tyle bezpiecznym, żeby wypożyczyć samochód. Pojechałem potem to Santa Cruz, by spędzić czas ze znakomitą osobą, która je tylko owoce, i która zorganizowała dla mnie seminarium dla okolicznych rebirtherów.

Ale nie jest ze mną dobrze. Mam uczucie, że śmierć zamyka się nade mną. Nie umiałem rozgrzać swojego ciała ostatniej nocy. Było mi zimno w moim śpiworze przez całą noc, chociaż spałem w kalesonach, koszuli flanelowej i skarpetkach. Wiem, co to oznacza. Temperatura ciała jest jednym ze znaków zbliżającej się śmierci, jak jest powiedziane w Tybetańskiej Księdze Umarłych i innych pismach. Ja mam do czynienia z tymi symptomami za każdym razem, kiedy absorbuję pociąg ku śmierci od innych ludzi.

Moja znajoma ma tylko prysznic, tak że nie mogłem pozbyć się wibracji śmierci, które załapałem w samolocie. Aby to osiągnąć zwykle muszę się wymoczyć w wannie przez dwie godziny. I czuję tę energię pociągu ku śmierci w wielu miejscach mojego ciała i ogromne zniechęcenia mojego emocjonalnego umysłu. Nie ma znaczenie, jak to załapiemy. Jeśli czujemy to w środku, to wydaje nam się, że to jest nasze. Czuję się okrążony przez śmierć, i w jej potrzasku. Wydaje mi się, że jestem zbyt słaby, by jakoś temu zaradzić. Mam pokusę, by poddać się nieuniknionemu.

Moja znajoma miała kłopoty ze swoim kominkiem, więc nie mogliśmy go użyć. Ale zapaliła dla mnie 20 lampek olejowych, i ustawiła je dookoła mnie, kiedy spałem. To trochę pomogło. Te płomienie dały mi dość siły i energii, że wywlokłem się z mojego zimnego śpiwora przed wschodem słońca i spędziłem godzinę pod ciepłym prysznicem. To dało mi dość inspiracji, by próbować się z wami podzielić moimi myślami.

Ja się muszę borykać z zamykającą się nade mną śmiercią regularnie - i wy także. Ja pokonałem i oszukałem śmierć tysiące razy. Wy też możecie. Ale to uczucie zniechęcenia dzisiaj jest wzmocnione przez tyle różnych okoliczności.

Moja eks-małżonka nastawia moje dzieci przeciwko mnie od 5 lat, i wreszcie jej się to udaje. Ja muszę tak ciężko pracować, by przeżyć, od czasu naszego rozwodu, że rzadko mam okazję je widzieć. Jestem sfrustrowany, bo nie mogę wspierać ich naturalnej boskości i odczuwać ich Miłość i Boską Energię.

Nie mam dość pieniędzy, by opłacić swoje rachunki w tym miesiącu. Moi trenerzy w Centrum Rebirth International nie zapłacili za czynsz, telefon, prąd i ogrzewanie, tak że wszystkie te usługi są odłączone od paru miesięcy.

Za każdym razem, gdy myślę o moich sąsiadach w Stauton, którzy są zimni, nieświadomi i wrogo nastawieni do nowych idei, popadam w depresję i beznadziejność. Chciałbym, żeby oni wszyscy prosperowali. Zyczyłbym sobie, by więcej Rebirtherów się tu przeprowadziło, tak by mogli otrzymywać moje wsparcie częściej, i byśmy z Isabelle mogli otrzymywać ich wsparcie.

Rebirtherzy nie wspierają mnie jak kiedyś. Oni biorą i biorą i zarabiają pieniądze na mojej "intelektualnej własności," ale dają z powrotem niewiele lub nic. Nie są tak mądrzy, by wziąć na tyle, żeby stać się fontannami energii, miłości i prosperowania. Biorą tylko tyle, by poczuć się lepiej na jakiś czas, zarobić trochę pieniędzy, a potem umrzeć (…). Chciałbym, żeby wszyscy Rebirtherzy mieli wystarczająco integralności i samooceny, by kontynuować trening ze mną do momentu, kiedy stają się mocnymi, nieśmiertelnymi i odnoszącymi sukcesy na wszystkich poziomach Boskimi Istotami, i mogą wspierać mnie z łatwością i radością.

Yogananda powiedział, "Srodowisko jest mocniejsze niż siła woli." Nie ważne jest, jak bardzo wierzymy w nieśmiertelność. To nie działa, dopóki nie uda się nam przekształcić naszych środowisk albo dopóki nie przeniesiemy się do jaskini. A i większość joginów żyjących w jaskiniach umiera, o ile nie uda im się przekształcić ich wewnętrznych środowisk - co jest trudniejsze i zabiera więcej czasu bez wsparcia społeczności duchowej.

Musimy uzdrowić nasze wewnętrzne dziecko. Dzięki ludziom, nawet nieświadomym ludziom, jest to łatwiejsze. I musimy uzdrowić traumę porodową - wanny i ciepła woda to ułatwiają. Cywilizacja nie jest taka całkiem zła. Tak naprawdę jest to dar od Babaji, jeśli używamy ją w odpowiedni sposób.

Ale gdzie znaleźć taką duchową społeczność? Nawet społeczności nieśmiertelnych, którzy wyznają fizyczną nieśmiertelność, zwykle nie praktykują dość duchowego oczyszczania, by dać mi więcej energii niż sami wysysają. Moje zniechęcenie jest jeszcze pogłębione przez ludzi ze Stauton, którzy rozwijają się tak powoli, że ja mogę umrzeć, zanim uda mi się zbudować adekwatnie wspierającą społeczność koło mojego domu.

(…)

Dzisiaj muszę znaleźć wannę i miejsce na ognisko - miłe, małe ognisko, które usunie bóle pociągu ku śmierci z mojego ciała. Filozofia fizycznej nieśmiertelności jest ważna, ale proste i przyjemne praktyki duchowego oczyszczania, których uczył Prosty Ojciec (Bhole Baba - Babaji), są milion razy ważniejsze.

Pamiętajcie! Jeśli nie jesteście nieśmiertelni przez swoją naturę, nic nie ma wystarczająco mocy, by uczynić was nieśmiertelnymi. Przypowieści Salomona mówią, "Bóg umieścił nieśmiertelność w sercach ludzkich istot." Ale musimy tę cząstkę w nas karmić i rozwijać, dopóki nie obejmie ona całego umysłu i ciała. Salomon powiedział też, "Umysł jest wielkim zwodzicielem." Zwodzi nas z dala od prostoty naszej Naturalnej Boskości, naszej Wiecznej Duchowej Natury, i od praktyk związanych z Ziemią, Powietrzem, Wodą i Ogniem. Ziemia oznacza odpowiednie jedzenie, ćwiczenia i regularny post. Powietrze to opanowanie Rebirthingu - połączonego oddychania. Woda to kąpanie się dwa razy dziennie. A Ogień to siedzenie przy naturalnym płomieniu przynajmniej 5 minut każdego dnia.

Bhole Baba to znaczy Prosty Ojciec lub Jedno Zródło. To Jedno Zródło jest naszą jedyną nadzieją. Ta Jedność manifestuje Siebie w ciele fizycznym i we wszechświecie poprzez ziemię, powietrze, wodę i ogień. Dlatego Babaji uczy nas, że praktykowanie powietrza, wody, ziemi i ognia jest Odwieczną Sadhaną (praktyką duchową). Elementy te pozwalały osiągnąć nieśmiertelność mistrzom jogi od początku czasów. Kiedy ja daję im odpowiednio czasu i uwagi, wtedy mam dość mocy, by podnieść z martwych wszystkich ludzi z mojego otoczenia. Czy śmierć zamknie się nade mną tym razem? Watpię. Ale czy mógłbym wskoczyć do Twojej wanny?

Patrzę na zdjęcie surfera, który umyka w tunelu, utworzonym przez olbrzymią falę. Jest otoczony przez wodę ze wszystkich stron, a jednak ani kropla wody nie spada na niego. Wygląda jednak, że ta fala zaraz go połknie. Wcześnie czy później dopadnie go, tak jak Pociąg Smierci w moim otoczeniu dopada mnie. To wymaga odwagi i umiejętności i siły woli, by stawić czoła tej fali. Kiedy ona nas dopada, wywraca i rzuca nami we wszystkie możliwe strony, stajemy się totalnie zdezorientowani. Kiedy jednak przypomnimy sobie, że możemy się poddać Nieskończonemu Oceanowi, ta fala rozpływa się. Musimy się nauczyć, jak używać wsparcia tej Nieskończonej Istoty, byśmy byli w stanie złapać oddech pomiędzy tymi falami, dopóki same te fale nie wyrzucą nas na słoneczną plażę.

Nieskończone życie jest zawsze poddawane falom pociągu ku śmierci, które rozpuszczają śmierć samą w Zycie. Za każdym razem, kiedy surfer pokonuje falę, przeżywa radość - radość zwycięstwa. Może nie udać się nam przesurfować tego świata pociągu ku śmierci bez zamoczenia się. Ale za każdym razem, gdy wychodzimy z zamoczenia, mamy w sobie więcej pewności siebie, umiejętności i radości.

Za każdym razem kiedy świadomie konfrontujemy się ze śmiercią, i odnosimy żwycięstwo, stajemy się mistrzami życia i śmierci. Za każdym razem gdy z odwagą stawiamy śmierci czoło, poprawiamy swoje otoczenie i śmierć staje się naszym sługą, zamiast panem. Radość i zwycięstwo płynące z podporządkowania się Wiecznemu Zyciu zamienia walkę w boski sport surfowania na falach emocjonalnego umysłu - naszego własnego i innych ludzi. Możemy w pełni wejść w życie i być w pełni żywymi bez strachu. Lub, co najwyżej, mieć ten rodzaj praktycznego strachu i szacunku, który buduje w surferze tę umiejętność, dzięki której obserwowanie surfingu jest takie piękne i podniecające.

Pamiętaj Jedno Zródło - Bóg jest naszym schronieniem i naszą siłą! Bóg, nasze Zródło, które jest Matką i Ojcem, jest też naszą Boską Naturą. On jest naturalną jakością naszej natury. Nie musimy na to zarabiać ani się tego uczyć. Musimy jedynie się zrelaskować i oduczyć nawyków, które niszczą nasze ciała i czynią nas nieszczęśliwymi i cierpiącymi. Musimy jedynie się zrelaskować i zaakceptować naszą naturalną boskość.

My jesteśmy dziećmi Boga - fizyczna nieśmiertelność jest naszym przyrodzonym prawem. Musimy jedynie dostosować nasz styl życia tak, by nasz umysł i ciało osiągnęły harmonię z Wiecznym Duchem.

My już jesteśmy nieśmiertelną Energią. Podstawowe praktyki z ziemią, powietrzem, wodą i ogniem są odwiecznymi prawami, które pozwalają nam opanować ciało i włączyć je w świadome Zycie odwiecznej Duchowej Energii.

Leonard Orr.

Last updated: 2001/11/17

Home